Jezioro Ochrydzkie i Prespę łączą w głębi podziemne rzeki, ale na powierzchni dzielą je między siebie trzy kraje: Macedonia, Albania i Grecja. Taka jest też historia regionu – pełna wewnętrznych związków i zewnętrznych pęknięć. To stąd pochodzi część przodków Kapki Kassabovej. Geografia i polityka odcisnęły na ich losach piętno, a rodzinną traumę przekazywano kolejnym pokoleniom.
Pisarka wyrusza nad jeziora, by zrozumieć dzieje rodziny i uwolnić się od przytłaczającego dziedzictwa. Trafia w miejsce oszałamiające różnorodnością. To górzyste pogranicze przed wiekami było handlowym i duchowym centrum południowych Bałkanów. Wędrując wzdłuż pozostałości starożytnej Via Egnatia, można trafić na skalne cerkwie, średniowieczne monastyry i klasztory derwiszów, pozostałości okopów z czasów I wojny światowej i betonowe bunkry Envera Hoxhy. Nad wodą krążą pelikany i kormorany.
Kassabova poznaje przeszłość tej krainy i spotyka jej współczesnych mieszkańców: poetów i rybaków, duchownych i odmieńców, uciekinierów i wygnańców. Kolejne spotkania pozwalają jej uwierzyć, że jest nadzieja – można odrzucić brzemię nienawiści, pamięć krzywd i cierpienia, i zmienić przyszłość.
W opowieść o najstarszych europejskich jeziorach Kassabova wpisała całe zróżnicowanie, piękno i tragedię Bałkanów. Rodzinne historie mieszają się tu ze zdarzeniami, które miały kluczowy wpływ na dzieje całego regionu, a natura – zachwycająca – odgrywa rolę niemego świadka i powiernika losów zaskakujących, tragicznych, nierzadko niosących nadzieję. „W stronę Ochrydy” to zapis świata, który odchodzi, choć przez wieki był „wewnętrznie połączony”. Osoby jak ja zakochane w Bałkanach przeczytają tę książkę kilkanaście razy i wciąż będzie im mało. Michał Nogaś