„Migot” Ilona Wiśniewska - Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Emanuela Smołki w Opolu

Używamy plików cookies, aby pomóc w personalizacji treści, dostosowywać i analizować reklamy oraz zapewnić bezpieczne korzystanie ze strony. Kontynuując, wyrażasz zgodę na gromadzenie przez nas informacji. Szczegóły znajdziesz w zakładce: Polityka prywatności.

 14499A

Zimą samolot z południa dolatuje tu raz w tygodniu lub rzadziej. Latem tylko dwa statki dowożą zaopatrzenie na resztę roku. Kilkuset mieszkańców północnej Grenlandii żyje według zasad ustalonych przez naturę i przodków – wielkich łowców polujących na morsy i niedźwiedzie. Ilona Wiśniewska pojechała do Qaanaaq i Siorapaluk, najbardziej na północ wysuniętych osadach Grenlandii. Nawiązanie relacji z Inughuitami, zwanych też polarnymi Inuitami, wymagało wyczucia i czasu. Usłyszała: „Nie spiesz się. Ugotuj coś. My też chcemy wiedzieć, kim jesteś”. Zaprosili ją do swojego życia. Uczestniczyła w polowaniach, była zapraszana do domów, przysłuchiwała się rozmowom, w których przeplatały się codzienność, katastrofa klimatyczna, historia i skomplikowane relacje z resztą świata. Tak powstał Migot, niezwykły inuicki wielogłos, który w ciemnościach nocy polarnej wybrzmiewa szczególnie przejmująco.

To opowieść o ludziach, którzy żyją na końcu świata – dosłownie i w przenośni. Qaanaaq to najbardziej wysunięty na północ kraniec Grenlandii. To też najodleglejsze peryferia biedy i wykluczenia. Dlatego lokalne cmentarze pełne są grobów dzieci, które popełniły samobójstwo. Ilona Wiśniewska stara się uchwycić ostatnie tchnienie umierającego świata Inughuitów – ich wartości, wierzeń, sposobu życia – który nasza zachodnia cywilizacja skazała na nieistnienie. Częścią tej cywilizacji jest także kultura słowa pisanego, której jako reporterka z Europy jest reprezentantką. Próba wyjścia z tej roli sprawia, że jej najnowsza książka jest czymś więcej niż znakomitym reportażem. Jest też świadectwem ludzi, którym odebraliśmy prawo głosu.
Agata Kasprolewicz

 

Udostępnij