Ojciec folkowych pieśniarzy, kronikarz klasy pracującej, naczelny hobo Ameryki. Woody Guthrie to jedna z najciekawszych postaci w historii muzyki, a jego piosenki uczyniły z niego rzecznika ubogich pracowników i bezrobotnych biedaków. Guthrie wędrował przez Stany i rozmawiał z mieszkańcami tego kraju jak równy z równym, a zasłyszane historie przekuwał w protest songi, które ukształtowały kolejne pokolenia zaangażowanych twórców.
To jest wasz kraj, to jest mój kraj ukazał się po raz pierwszy w 1943 roku. Guthrie opisuje w tej książce swoje losy, zaczynając od dzieciństwa na równinach Oklahomy, przez lata spędzone w drodze, w pociągach towarowych i na tylnych siedzeniach autostopu, aż po Nowy Jork i próby dotarcia do większej publiczności. Śpiewał o trudzie, zwykłym życiu i ciężkiej pracy, a także o pięknie Stanów Zjednoczonych, które obserwował z otwartych drzwi wagonów, pędząc przez kraj od oceanu do oceanu. A wszystko to na tle najważniejszych wydarzeń amerykańskiej historii – czasów prohibicji, wielkich burz pyłowych, odkrywania złóż ropy i ataku na Pearl Harbor.
To jest wasz kraj, to jest mój kraj to porywająca autobiograficzna podróż przez życie największego barda Ameryki i poruszająca wyprawa do korzeni współczesnych Stanów Zjednoczonych. Do kraju, który był jego krajem.
Polskie wydanie „Bound for Glory” to książka skarb, która zarazem uszczęśliwia mnie i przybija. Uszczęśliwia, bo to kulturowy kamień węgielny, tekst założycielski, biblia tysięcy prawych ludzi i przytomnych twórców. W jakimś sensie to ona doprowadziła przecież do jednej z najbardziej sensacyjnych literackich Nagród Nobla. Przybija zaś, bo unaocznia, że historia XX wieku przeprowadziła na polskiej kulturze lobotomię, wskutek czego brakuje nam tej ciągłości i takich tekstów, które budowałyby jakąś część naszej własnej tożsamości.
Filip Łobodziński